Spacerkiem po


Ulica Łódzka

Jan Kowalkiewicz

Jeszcze wiele lat po wojnie nazywano ją Długą. Stare parterowe domki najczęściej z dwuspadowym dachem pokrytym grubą warstwą ściekającej smoły nie czyniły tej ulicy najładniejszą. Chociaż wyróżniała się tym, że w każdą sobotę była omieciona przez właścicieli posesji. Jak na Opatówek faktycznie była długa.

Zaczynała się od domu p. Bronisława Biskupa a jej zwarta zabudowa kończyła się na kuźni p. Jana Mosińskiego. Dalej owszem aż do "Goli" były, ale tylko pojedyncze zabudowania. Jezdnia przebudowana w czasie okupacji przez Niemców miała nawierzchnię z kostki granitowej (obecnie pokryta asfaltem), a co najważniejsze ma do tej pory drożną kanalizację burzową. Nie można pominąć i tego, że po obu stronach jezdni były trawniki zalewając je masą asfaltową. Wydano tym samym wyrok na przydrożne drzewa. Nie trudno też zauważyć, że przy nowo wybudowanych domach też zniknęły drzewa. Rozłożysty i owocujący orzech przy posesji p. Kantorskiego każdej jesieni był przyczyną konfliktów i utarczek właściciela z chłopakami strącającymi orzechy.

Sięgając do lat 50-tych od kuźni ul. Łódzka przechodziła w wylotową betonową drogę.
Po obu jej stronach rosły wiekowe wierzby. Nie było chodnika, bo ruch był niewielki. Popołudniowe spacery do Goli nie należały do rzadkości. Pędzone krowy na pastwisko tuż przed Józefowem też nie stanowiły zagrożenia dla ruchu. Niewiele domów było na tym odcinku. Po lewej stronie jako pierwszy tuż po wojnie wybudował się p. Józef Urbański. Dopiero na Półrzepkach było następne zabudowanie pana Salamona.

Po prawej stronie było więcej budynków. Przedłużenie ulicy zaczynało się od nieczynnego młyna i dalej 5 budynków. Później przerwa i dwa budynki p. Mieczysława Misia i p. Zygmunta Miluśkiego. Za przepustem na rowie biegnącym od stacji kolejowej wyróżniały się dwa murowane z czerwonej cegły domy p. Stanisłwa Pilasa i p. Jerzego Wojtaszka. Pozostałe chyba cztery budynki parterowe z sienią po środku rzucały się w oczy, gdyż prawie co wiosna bielono je wapnem. Ulicę wspominam jeszcze z innych powodów. Opatowiecka Fabryka Mebli (bo tak się nazywała) trzy razy na dobę dawała o sobie znać. Sygnał parowej piszczałki o 6-tej, o 14-tej i 22-giej rozpoczynał i kończył pracę fabryki. Z dużym zainteresowaniem podglądałem czynności uruchomienia ciągnika Ursusa C-45 Lutlampą Trzeba było podgrzać głowicę żarową ciągnika by potem kierownicą (wyjmowaną) zakręcić kołem zamachowym i uruchomić ciągnik.

Fabryka Mebli to również jej świetlica, to duży rozdział życia kulturalnego Opatówka. Jeszcze na początku lat 50-tych była dostępna tylko dla zakładu. Zamknięta dla ogółu społeczeństwa. Nastrój jej wnętrza był szczególny, bo z frontowej ściany sceny spoglądały profile czterech namalowanych ideologów komunizmu: Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina.
Nie pamiętam dokładnie kiedy i z jakich pobudek świetlicę środowiskową z Placu Wolności przeniesiono do fabryki. Bezstronnie muszę powiedzieć, że decyzja była trafna. Nowy, zawsze ogrzany lokal oraz kierowniczka świetlicy p. Jadwiga Różańska czyniły działalność kulturalną. Znalazła tu miejsce dobrze grająca Kapela Ludowa pod kierownictwem i batutą p. Jana Trzęsały. A że dobrze grała to zaproszono ją do udziału w centralnych dożynkach w Szczecinie, w Lublinie i w Warszawie (lata 1953,1954,1955)

W świetlicy można było pograć w tenisa stołowego. Odbywały się turnieje gry w szachy i warcaby. Rozgrywane prawie każdego wieczora partie szachów pomiędzy panami Zielińskim, Zimochem i Okońskim dostarczały scen komicznych, a czasem dramatycznych.

Wydarzeniem ogromnym było pojawienie się w świetlicy telewizora, jednego z pierwszych w Opatówku. Od tego dnia o 19-tej spora grupa telewidzów za okazaniem legitymacji mogła wejść i zasiąść w zaciemnionej sali przed szklanym ekranem.

Przyszła tu moda na grę w brydża sportowego. Chętnych do gry przybywało. Świetlica nawiązała współpracę z sekcją brydżową klubu "Ikar" w Kaliszu. Nauczono nas rozgrywania turnieju brydżowego. Po pewnym czasie mieliśmy swoją drużynę pod nazwą "Korona". Najlepsza jej para panowie Krzysztof Zieliński i Zygmunt Marszał grali w turniejach mistrzostw Polskich.

Przy świetlicy powstał również młodzieżowy zespół muzyczny, folklorystyczny zespół taneczny oraz ponad dwudziestoosobowy chór. Wraz z odejściem kierowniczki p. Różańskiej działalność świetlicy zamierała. Nawet zmiana szyldu placówki na Gminny Ośrodek Kultury nie przywróciła jej dawnej świetności. Działania aktywistów zakładowych w 1989 roku wyprowadziły z lokalu GOK. Zamknął się też prawie 25 letni okres istnienia świetlicy.

Na Łódzkiej było kilku rzemieślników i kilka sklepów. Było trzech rzeźników p.p. Bronisław Biskup, Aleksander Wiewiórkowski i Teofil Nurek, dwa sklepy pani Heleny Żabińskiej (później GS-u) i pani Gawłowej. Szczególnie drugi dobrze zapamiętałem, a to z dwóch powodów: Z ciekawością małolata spoglądałem na tajemniczą beczkę, która wydawał dziwne dźwięki podczas pompowania nafty do specjalnego dozownika z kranem. Po drugie na widocznym miejscu na tle butelek z olejem znajdował się napis jednoznacznie informujący klientów "Kredytu nie udzielam, by uniknąć złości, najpierw tracę towar, a później gości".

Było też trzech rzemieślników: Pan Aleksander Welcer naprawiał rowery, p. Stefan Jędrusiak miał warsztat stolarsko-kołodziejski. Na końcu ulicy stała kuźnia p. Jana Mosińskiego. Dla małolatów bardzo tajemnicza. Nawet przy otwartej bramie w jej środku było zawsze ciemno, prawie czarno i wydobywał się dym. Było to także miejsce spotkań okolicznych gospodarzy. Toczono dyskusję na wszystkie aktualne tematy. Żartobliwie nazywano kuźnię "sejmem".

Nieco bliżej na podwórzu p. Marii Braunowej znajdował się punkt skupu owoców i warzyw. Pamiętam jak moi koledzy zaakceptowani przez kierownika skupu z minami ważniaków przesypywali maliny z koszyczków do beczek - zarabiali pieniądze. Przez kilka następnych lat Gminna Spółdzielnia otworzyła tu sklep monopolowy.

W latach sześćdziesiątych w miejsce sklepu rzeźniczego p. B. Biskupa, p. Hieronim Keler otworzył zakład fryzjerski, w którym był również punkt TOTOLOTKA. Padły w nim dwie wysoki wygrane rzędu 700 i 400 tysięcy złotych. Jak dużo to było pieniędzy wystarczy porównać z ceną 1 cegły, która kosztowała 1 zł. a samochód Fiat 125 okolo 120 tysięcy zł.

Na Łódzkiej mieszkało wielu moich kolegów ze szkolnej ławki. Tutaj miały miejsce nasze harce i zabawy. Ulubionym (bo zakazanym) obiektem zabaw były tzw. "spolunki" tj. ruiny spalonej niemieckiej szkoły, na miejscu której stoi dzisiaj remiza strażacka. Budynek straży wybudowano i rozbudowano dzięki zaangażowaniu co najmniej dwóch pokoleń strażaków. Początkowo wejście do remizy prowadziło z podwórza, po stromych żelaznych schodach. W budynku brakowało urządzeń sanitarnych. Pamiętam jak przez klika miesięcy ze względu na remont kina filmy wyświetlane były w remizie. Chyba tylko dzięki opatrzności nie doszło do wypadku podczas schodzenia po tych schodach. Niewiele lat upłynęło, gdy ponownie przystąpiono do rozbudowy obiektu. Czasu nie było dużo, a ambicją strażaków było oddanie strażnicy przed jubileuszem 75-lecia OSP i 50-lecia Orkiestry Dętej.

Powiększono salę przystosowując do uroczystości weselnych. Budynek wyposażono w urządzenia sanitarne i zaplecze kuchenne. Jesienią 1992 roku ukończono chyba już ostatni etap rozbudowy. Uwieńczeniem tego było zorganizowanie Balu Sylwestrowego.

Drugim miejscem naszych zabaw była łączka za panem Małoburskim, graliśmy tam w palanta i piłkę nożną. Nasza drużyna rywalizowała z drużynami "Koszar", "Zawodzia". Jak pamięcią sięgam pomnikiem niezmienionej przeszłości jest na rogu ul. Łódzkiej i 3-go Maja obiekt czyli ruina po spalonym barze "Reiz". Obecnie ulica może się podobać lub nie. Architektonicznie nieciekawa. Stare rozwalające się, parterowe budynki przeplatają się z bryłami budynków piętrowych. Kolejne roztopy uszkodziły asfaltowy chodnik. Może zamiast go łatać znów asfaltem należałoby pomyśleć jak ulicy przywrócić chodnik z płytek, trawniki i drzewa.


"Opatowianin", styczeń 1993



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-09-28

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony