Gospodarka


Majątek w Opatówku

Jan Pogorzelec


Majątek w Opatówku
Majątek Józefów
Majątek Winiary
Majątek Brzeziny
Pracownicy i inwentarz
Zabudowania gospodarcze majątku Schlösserów

 


 

Majątek w Opatówku

W latach trzydziestych majątek ziemski Karola Schlössera i Konrada Wünschego obejmował grunty na terenie Opatówka, Józefowa, Winiar i Brzezin.

Siedziba właścicieli majątku - pałac - mieściła się w parku za kościołem. Było to miejsce, gdzie wcześniej istniał zamek arcybiskupów gnieźnieńskich, a później pałac generała Zajączka.

Obok pałacu znajdowała się istniejąca do dziś oficyna. Na południe od ogrodzenia kościelnego (dziś ogródki działkowe) był ogród warzywny. Cały park do rzeki Trojanówki należał do rodziny Schlösserów. Za parkiem znajdował się sad owocowy, a dalej las i grunty Zagórka, które graniczyły z ziemiami chłopskimi Trojanowa. Grunty pańskie leżały po obu stronach drogi prowadzącej do Kalisza i dochodziły do wsi Zawady i Zduny, a na północ od tej drogi obejmowały wąski pas lasu i grunty po obu jego stronach sięgając do wsi Poduchowa (dziś należącej do Tłokini Kościelnej) i do Tłokini Nowej.

Las przed i za torami również należał do dworu. Wszystkie zabudowania gospodarcze przy dzisiejszej ul. Szkolnej wchodziły w skład majątku. Graniczyły one z drugim ogrodem warzywnym, który znajdował się między północną stroną ulicy Kościelnej, od dzisiejszej Poczty (obok Poczty można zobaczyć jeszcze fragment muru otaczający ogród), poprzez teren, gdzie mieści się dziś Fabryka Mebli (tam również jest kawałek muru), aż do kanału zasypanego w latach siedemdziesiątych. Do 1939 r. nie istniała ulica Kaliska. Do muru ogrodu warzywnego dochodziła ślepa ulica Starokaliska. W czasie wojny Niemcy przebili mur i wytyczyli prostą drogę do Kalisza. Dawniej jadący w tamtym kierunku musieli skierować się w ulicę Kościelną, prowadzącą w stronę dworku Wünschego (który zawalił się w 1995 r.), potem droga skręcała w lewo (obecna ul. Szkolna), przechodziła za obecnym zajazdem "Czarnuszka" i dopiero tam, przy dębach, dochodziła do dzisiejszej trasy kaliskiej.

Kolejny obszar dóbr Schlössera leżał na północ od rynku. Można było dojść do niego ulicą 3 Maja, która do tzw. domu Szyndla należała do miasteczka. Dalej, po obu stronach były grunty pańskie, które ciągnęły się na północ granicząc z gospodarstwami Tłokini Wielkiej i Rudnika, dochodząc do linii kolejki wąskotorowej. Na północy dobra sięgały do gruntów wsi Borów, a na wschodzie graniczyły z Krósnem i Półrzepkami.

Od obecnej ulicy 3 Maja odchodzi ulica Kilińskiego, której połowa była zabudowana domami drobnych właścicieli. Druga część (od strony dworca kolejowego) stanowiła południową granicę obszaru ziemi pańskiej. Do tego kawałka należały także grunty zaczynające się od rozwidlenia dróg w kierunku Koźminka i Blaszek. Ziemie leżące na północ od ul. Łódzkiej aż do Półrzepek należały do dworu, na południe od tej ulicy były grunty chłopskie. Ciągnęły się one aż do Józefowa i obejmowały ziemie zwane Niwą i Wielką Górą. Granicę stanowił istniejący do dziś wąwóz prowadzący na pastwisko o nazwie Las.

 

 



Majątek Józefów

Za drogą biegnącą przez pastwisko zwane Lasem (prowadzącą do Cieńskiego Młyna przez bród na rzece Trojanówce) zaczynały się grunty należące do majątku. Pola te na południu dochodziły do rzeki, na wschodzie - do gruntów wsi Michałów I. Po drugiej stronie trasy prowadzącej do Łodzi, ziemie należące do majątku graniczyły z dobrami Niemojowskich z Marchwacza i dochodziły do torów kolejowych i miejsca ziem chłopskich zwanych Półrzepki na zachodzie.

 

 



Majątek Winiary

Winiary należały przed wojną do gminy Podgrodzie Kaliskie. Grunty pańskie znajdowały się po obu stronach trasy prowadzącej do Kalisza. Po lewej strome zaczynały się na początku wsi Winiary, obejmowały las do rzeki Pokrzywnicy, dalej na rzece Swędni graniczyły z Rajskowem. Po prawej stronie szosy kaliskiej ziemie dworskie zaczynały się przy budynku dawnej szkoły, graniczyły z gruntami Chrystowskiego w Tłokini Kościelnej, dochodziły do pól wsi Nędzerzew i sięgały mostu na Swędni pod Tyńcem.

 

 



Majątek Brzeziny

Karol Schlösser był właścicielem lasów w rejonie wsi Zajączki oraz Piegonisko (ok.6 km od Brzezin)

 

 



Pracownicy i inwentarz

W majątku zatrudniano zarządcę, który był zobowiązany do ścisłej współpracy z właścicielem i realizowania jego programu. Zarządca miał w swojej kancelarii dwie osoby do pomocy: pisarka, czyli księgowego i młodszego pisarka. Ponadto w majątku było zatrudnionych siedmiu włodarzy, którzy pilnowali wykonania zadań zleconych przez zarządcę w polu, ogrodzie i innych miejscach. Włodarze musieli dobrze znać robotników i choć trochę umieć pisać i czytać, bo po zakończonym dniu pracy zdawali raport pisarkowi.

Właściciel zatrudniał także dziewięciu polowych, których zadaniem było strzeżenie dóbr pańskich: pól, stogów, inwentarza żywego i martwego oraz niedopuszczanie nikogo na teren majątku.

Wśród zatrudnionych w majątku do czołówki należał koniuszy, który powoził powozem właścicieli, parkowy i dwóch ogrodników (warzywnik i sadownik). Zatrudnieni byli także rzemieślnicy tacy jak: kołodziej, stelmach i rymarz, którego zadaniem było wyprawianie skór, tzw. surówki i utrzymanie w dobrym stanie uprzęży dla koni i wołów. Każdy z wymienionych rzemieślników mógł sobie dobrać do pomocy jedną osobę, przeważnie młodego chłopca wywodzącego się z rodziny dworskiej. Ponadto było dwóch mechaników i dwóch pomocników do obsługi maszyn.

W majątku zatrudniano 22 fornali do koni, prac na polu i podwórzu. Członków ich rodzin - żony i dzieci - zatrudniano w ogrodzie, przy uprawie warzyw i w sadzie. Dorośli pracowali w oborach. Każdy z fornali musiał mieć chłopca w wieku 14 -15 lat na posyłki. Jeżeli fornal nie miał własnego syna to musiał sobie takiego chłopca nająć i płacić mu z własnej wypłaty i otrzymywanego deputatu. Chłopiec zobowiązany był wstawać o godzinę wcześniej, nakarmić i wyczyścić konie, a po zjedzeniu razem z fornalem śniadania zaprzęgnąć konia do wozu i pomagać w pracy. Mogło to być ładowanie obornika, zwożenie zboża z pola, podawanie snopków na wóz itp. Była to bardzo ciężka praca dla takiego chłopca, ale po ukończeniu 20 lat mógł sam zostać fornalem.

Do pracy wołami w polu, podwórzu i pielęgnacji wołów zatrudniano kolejnych 18 fornali. Ich rodziny były także zatrudniane w majątku.

Latem właściciel wynajmował dodatkowo ok. 80 robotników sezonowych, głównie młodych ludzi powyżej 16 lat. Połowę stanowiły dziewczyny. Wszyscy spali na słomie w specjalnym budynku, po 15 osób w jednym pomieszczeniu, oddzielnie dziewczęta, oddzielnie chłopcy. Porządku pilnował stróż, którego doniesienia mogły spowodować usunięcie z pracy. Warunki higieniczne były tam bardzo złe. Było wiele insektów, szczególnie pcheł, które w czasie pracy przechodziły także na inne osoby.

Robotnicy sezonowi musieli być na każde zawołanie, a jeżeli padał deszcz i nie mogli wyjść do pracy, nie otrzymywali wynagrodzenia. Jedynym przywilejem, jaki mieli ci młodzi ludzie, było bezpłatne zakwaterowanie.

W majątku hodowano różnorodny inwentarz. Właściciele posiadali 22 pary koni pociągowych, jedną parę koni cugowych, dwa wierzchowce oraz sześć koni rezerwowych. W sumie było około pięćdziesięciu koni, nie wliczając w to koni młodych.

Do robót polowych było przeznaczonych 18 par wołów, około 20 sztuk stanowiła rezerwa. W gospodarstwie była w tym czasie duża ferma krów dojnych - ok. 115 sztuk, nie licząc "młodzieży". Ponadto były jeszcze 3 osły.

Gospodarstwo posiadało nowoczesne maszyny i urządzenia do produkcji rolnej. Nowością były maszyny szerokomłotne poruszane za pomocą lokomobili. Były one poruszane parą, do której wytworzenia używano twardego drewna, głównie dębowego i bukowego. Były dwie oczyszczalnie: do ziarna grubego - pszenicy, jęczmienia, owsa i do nasion drobnych - koniczyny, maku, prosa, siemienia. Obie czyszczalnie były uruchamiane za pomocą lokomobili. Oprócz tego pracowały 4 wialnie, 2 młynki poruszane ręcznie za pomocą korby, obsługiwane przez dwie osoby. Maszynami uzupełniającymi były: bukowniki, maszyny do omłotów - tzw. targanki, maszyny do cięcia sieczki na karmę dla inwentarza, które były poruszane za pomocą kieratu poruszanego przez konie.

Do zwózki plonów gospodarstwo posiadało 44 wozy konne o drewnianych kołach okutych żelaznymi obręczami oraz dwa małe wozy, ciągnięte przez osły.

"Opatowianin", styczeń 1998

 

 



Zabudowania gospodarcze majątku Schlösserów


Część zabudowań gospodarczych należących do majątku istnieje do dziś. Są to budynki, które powstały w I połowie XIX w. Należą do nich tzw. "koszary", budynki przy ulicy Szkolnej służące jako mieszkania dla stałych robotników majątku - głównie fornali.

Za "koszarami" prostopadle do nich znajdowały się budynki inwentarskie: obora mieszcząca do 100 krów dojnych, duża bukaciarnia i pomieszczenia dla wołów. Wzdłuż drogi prowadzącej na cmentarz była owczarnia.

Dalej, w tej samej linii co koszary, była stajnia. Na strychu stajni znajdowało się pomieszczenie dla koniuszego zwane dymnikiem, do którego prowadziły schody ustawione na zewnątrz budynku. Stajnia sięgała bramy prowadzącej na podwórze, gdzie znajdowały się budynki inwentarskie.

Druga brama wraz z furtką prowadziła do pałacu, nad bramą wisiał dzwonek. Obie bramy były wykonane z grubych desek założonych na tzw. fele i były zawieszone na potężnych ceglanych słupach. Bramy i furtka były wysokie na 2 metry i od wewnątrz były zamykane na zasuwy i skoble. Między bramami stała budka stróża, który pilnował wejścia do pałacu i pomieszczeń inwentarskich.

W pałacyku mieszkał zarządca majątku i pracownik, którego zwano starszym pisarkiem. Pełnił on rolę księgowego i kasjera Miał do pomocy młodszego pisarka, który zapisywał wykonane prace itp.

Za pałacem wzdłuż dzisiejszego płotu od strony szkoły stał budynek zwany "sztubą". Był to jakby hotel robotniczy. Zbudowany z cegły, bez kominów i pieców, długi na około 70 metrów i szeroki na 10 metrów, z dachem spadowym na jedną stronę i małymi okienkami zabezpieczonymi kratami z grubego drutu. Mieścił osiem izb rozdzielonych ścianami z cegły. W każdej z nich mogło mieszkać około 20 osób.

Na placu znajdowały się magazyny pomocnicze. Składowano tam w kopcach kiszonki oraz buraki, żółtą marchew i inne pasze przeznaczone dla inwentarza.

Po drugiej stronie obecnej ulicy Szkolnej stała duża stodoła i magazyny zbożowe, dalej w czworokącie była suszarnia oraz warsztaty dla mechaników i rzemieślników: stelmacha, kołodzieja, kowala. W samym środku podwórka na słupie stał gołębnik, który mógł pomieścić 20 par tych ptaków. Przy stodole stał duży kierat służący do omłotów i cięcia sieczki dla koni.

Cały teren ogradzał zwykły płot. Wyjście do parku było przez furtkę, ale tam wstęp miał tylko parkowy i wyznaczeni przez niego robotnicy.

Robotnicy mieszkający w oficynie obok pałacu jak i ci z "koszar" czerpali wodę ze źródlanej studni w podwórzu. Wodę noszono na drewnianych nosidłach zwanych "siądami". Jeszcze w latach sześćdziesiątych można było między oficyną i koszarami spotkać kobiety niosące na ramionach dwa wiadra wody zawieszone na "siądach".

W majątku Józefów także znajdowały się podobne "koszary" a zabudowania gospodarcze tworzyły czworokąt. Od południa była stodoła, od wschodu i zachodu stały budynki inwentarskie, a od strony północnej pomieszczenia dla stelmacha, kołodzieja i kowala. Wszystkie te budynki łączył mur z cegły i kamienia wysoki na 2 metry. Na podwórze prowadziły dwie bramy - jedna wjazdowa, a druga na łąki i do lasu. Bramy zrobione z długich żerdzi otwierały się na dwie strony. Zabezpieczono je drutami kolczastymi. Obok bramy była furtka i budka dla stróża nocnego. Na środku podwórza stała studnia, z której czerpali wodę robotnicy dworscy. Było także źródło, z którego czerpano wodę dla inwentarza. Zabudowania folwarczne Józefowa były oddalone od drogi Kalisz - Łódź o około kilometr. Prowadziła do nich droga obsadzona drzewami owocowymi, których pozostałości można zobaczyć do dziś. Po budynkach nie ma już śladu.

Majątek Winiary miał podobną zabudowę jak ten w Józefowie, ale budynki stały bliżej szosy (jadąc w stronę Kalisza po lewej stronie) Była tam jedna obora dla krów, dwie bukaciarnie, stajnia dla koni i budynek przeznaczony dla wołów i młodych krów. Pomieszczenia administracyjne mieściły się w starym pałacu.

W Brzezinach, Pobiedziskach i Zajączkach Schlösserowie posiadali tylko lasy. Przynosiły im one niemałe dochody, gdyż pozyskane drewno było sprzedawane. Jego głównymi odbiorcami byli Żydzi.

"Opatowianin", maj 1998



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-09-23

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony