Stefan January Giller


Tren II


O! Niech opowiem – puste wznosząc dłonie,
    Sen Boski w duchu...
Gdym cię piastował na ojcowskim łonie
    Mój mały zuchu!
Za gwiazdę dałęć blask potężnej chwały,
    Chrobrego imię,
I dziwne moce już w twych członkach grały,
    Mały olbrzymie!

Prawdę tak kochał mocno i otwarcie
    A fałsz tak łamał,
Że i dla fraszki i w niewinnym żarcie,
    Nigdy nie skłamał.
Na groźbę patrzał bez zamknięcia powiek
    Z uporu szranek,
Lecz na głos ludzki – mój ten mały człowiek
    Szedł jak baranek.

Kiedy bywało dźwigam boleść nową,
    Gdy świat nie krzepi,
To się popieszczę z tą kochaną głową,
    I już mi lepiej!
Patrząc mu w oczy mogłem pewny wróżyć
    Pokój siwiźnie...
Że spłaci wszystko, czym się mógł zadłużyć,
    Ojciec – Ojczyźnie.

Los zasłużony – mówią – nie omija...
    Przez łzy się śmieję!
Niesprawiedliwy ten, który zabija
    W dzieciach nadzieję.



Tren napisany po śmierci syna Bolesława (Treny II – X)


Na podstawie rękopisów z Biblioteki Kórnickiej.
BK rkps 2603 k. 243



Data utworzenia: 2009-11-30
Data aktualizacji: 2009-11-30

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony