Stefan January Giller


Na szczycie


Gdy drogie straty znaczą w piersi ślady,
Gdy smutku z czoła ni spędzić, ni zatrzeć,
Gdy troskom sam już ni mogę dać rady,
A świat tak wstrętny, że nie warto patrzeć...
Bracie góralu! napełń sakwy chlebem!
Uciekam w góry...
                         Szliśmy naprzód żlebem;
Ślimaczym skrętem wiodła potem ścieżka,
Zwężając coraz promienie obwodu
Przez głazy, piargi, gdzie trawka nie mieszka,
Jak przez zwaliska kamiennego grodu...
 
Tak idąc, wszedłem w mglisty kraj obłoków,
Kiedym ciupagą mierzył pewność kroków...
Kiedym przez chmury przebrnął mokry cały,
Z kurzącą głową, pod krzak kosodrzewa,
Barki, by wytchnąć, przyparłem do skały.
 
Patrzę... u stóp mych cicho się przelewa
Mgły białe morze... a spod fal się jeżą
Iglic jodeł i krzyżyk nad wieżą...
 
Wicher mgły morze odwionął spod nogi;
Wąwóz odsłonił naraz długim pasem...
Na nim z wieżyczką kościołek ubogi,
Dworek i chaty, i miasto za lasem...
 
Cały ten światek w biegu dziennych sprawek
Zdał się - otwartem pudełkiem zabawek...
Ludzie zaś na nim, z potęgi swej pychą,
Stali, jak w szopce, cynowe figury...
 
Gdym ich wielkością nasycił się lichą,
Znowu się piąłem już bez tchu do góry,
Aż w zimnym pocie zionąc ducha razem,
Na szczyt opoki zwaliłem się głazem...
 
Skorom po chwili wstał z wiatry rzeźwemi,
Czystszych lazurów miałem wokół stropy...
Spoglądam na dół... ach! tylko już ziemi
Pode mną tyle, co zajmują stopy...
Tam zieleń lasów, tu szare ostępy,
A na świat - jak w roju białych mrówek kępy...
 
Na wysokościach - pierś wciąga błękity,
Serce gra żywiej tętnem wolnych razów...
Troski z pielgrzymem nie idą na szczyty...
Brzemię ich spada, podobne do głazów,
Co pchnięte nogą, staczają się w parów...
 
Na wysokościach - człek śladu Ikarów
Szuka... za warkocz pragnie schwycić zorzę...
Czuj się lekkim... w ramiona świat garnie...
Chciałby przepłynąć przez błękitów morze
Do portu, co ma słońce za latarnią...
I spod podeszew, jak grudy ostatek,
Rad by co prędzej otrząsnął ten światek...
 
Na wysokościach - tylko i jedynie
Znać to, gdy wzrok się na padół wykradnie,
Że świat bez Boga - w jednej się godzinie
Roztrzaska w gruzy i w przepaść zapadnie...
A serce czuje, gdy trwoga kołata,
Że Bóg, to ni kto, jeno Ojciec świata.
 
            Pyszna w Kościeliskiej dolinie.



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-01-01

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony