Stefan January Giller


Dzień i noc


1.
Jako jędza zazdrosna
Noc tuż za dniem w tropy...
Ślady palców różanych mglista ściera ręka,
Po drodze promieniejącej czarne suną stopy,
Wyzywa dzień do walki i cieniem go nęka.
 
Dzień, młodzian, w walce wzrasta, czerpie siły owe,
Szkarłat mocy wciąż żywiej wytryska mu z twarzy...
W południ z zaciętości tchem ognistym praży,
Ale pod  wieczór skłania okrwawioną głowę.
 
Noc kładzie na nią stop, i na dzień omdlały,
Niby piasek grabarski cień rzuca obficie,
Depce, spycha go w przepaść z krańca światów skały!
 
A na przestrzeń, gdzie jasne promieniało życie,
Roztacza płaszcz zwycięski, pełen ciemnej chwały!
Dzień zamyka powieki i marzy o świcie...
 
2.
Z ćmą puszczyków ochrypłych, heroldów twej mocy,
Z gwiazdą u czoła czarną cienistych promieni,
Z sztandarem mgły szarej, o posępna ksieni!
O ty pogromicielko dnia jasnego - nocy!
 
Nędzną jesteś w twej chwale! Odziana jej mrokiem,
Znikłabyś niewidzialna w majestacie marnym,
Gdyby święty niewolnik płomiennem swym okiem
Nie zatlił iskr tysiąca w płaszczu twoim czarnym...
 
Tylko z tych smętnych żarów, z tych ogników stada
Widać... co zwyciężyłaś i co płaszcz twój kryje!
Ale ze światłych łupów błysk zaguby pada...
 
I sącząc się po iskrz mur cieniów przebije...
Gwiazdy, noc piętnujecie gorjącem: biada!
Gwiazdy, śpiewacie ziemi: jeszcze światło żyje!
 
3.
Jutrzenko, gwiazda twoja pierwszą z jasnych godzin!
Jutrzenko, najjaśniejsza z oblubienic słońca!
Jutrzenko, o zwiastunko wszechświata narodzin!
Jutrzenko, zastęp blasków szle ciebie za gońca!
 
Pierwszy promień z twej gwiazdy wypuszczony złoty,
Strzałą świetną przeszywa zamglone otchłanie,
I warownię ciemności wzywa - o poddanie!
Cienie bledną ze strachu, a dzień drży z tęsknoty...
 
Gdy, wschodząca otworzysz pełne basków dłonie -
Ćmy, jak zlane hyzopem, rozpływają w parę,
Świat wolą dysze piersią i w łzach wdzięcznych tonie...
 
A gdy nocy posępnej cienistą kotarę
Z nagła w górę uniesie ręka twoja biała -
Dzień jasny zmartwychwstaje, a świat krzyczy: chwała!
 
4.
Chwała, chwała światłości! Wszelkie życie woła.
Chwała! Poważni szumią drzew szczytne korony.
Chwała! W wonnym oddechu powtarzają zioła,
Chwała! Kłosy na łanach i biją pokłony.
 
Chwała! Niemymi usty ryby z fali pluszczą,
Chwała! Brzęczą owady po kwiecistej błoni,
Chwała! Ptactwo w powietrzu pełnym chórem dzwoni,
Chwała! Ryczą zwierzęta i wstrząsają puszczą.
 
Porannych świeżych wiatrów fala rozbujała,
I bałwany wód morza - o krawędzi świata
Uderzają pobudkę: chwała, chwała, chwała!
 
Lecz w hymn nieskończoności chaos dźwięków splata
Głos jeden, co przenika rozbrzmiałe przestrzenie,
Głos człowieka, co woła: chwała ci, zbawienie!



Data utworzenia: przed 2009-01-01
Data aktualizacji: 2009-01-01

Najpopularniejsze

Brak osbługi Flash lub Javascript w Twojej przeglądarce.

Przeglądaj TAGI

Mapa strony